Obserwatorzy

03 stycznia 2012

Zodiakalne cienie do powiek - Visions V czyli niewypał autorstwa Oriflame



Cienie do powiek zdecydowanie stanowią największy zbiór wśród moich kosmetyków. Uwielbiam chyba wszystkie kolory, szczególnie te najmniej pospolite. Oczywiście kupuje je gdzie popadnie i kiedy kiedyś zobaczyłam je w katalogu Oriflame cienie z serii zodiakalnej nie mogłam się nie skusić.

Już po tytule posta możecie się zorientować, że dobrą decyzją to nie było, a dlaczego? Zapraszam do czytania dalej...
  
Kolory wyglądają całkiem nieźle i... to na tyle jeżeli chodzi o komplementy :D 

CENA: Nie pamiętam dokładnie, ale regularna cena w katalogu wynosiła coś koło 16-17 zł za sztukę (jeden cień - 2g), ok. 9 zł w promocji. Tak, dobrze liczycie za dwa te cienie można by kupić paletkę Sleeka :D

OPAKOWANIE: Jak na Oriflame dość tandetne. Zwykły plastik, ze wzorkiem dookoła na których widnieją znaki zodiaku. Trzeba uważać, żeby nie odpadła przykrywka, bo jeden z moich cieni został jej pozbawiony przy pierwszym upadku z małej wysokości. :D

ZAPACH: Typowy zapach babcinych kosmetyków. Wyczuwalny tylko w opakowaniu, na powiece kompletnie nie.

KONSYSTENCJA: I tutaj zaczynają się schody. Konsystencja po prostu.... dziwna. Z jednej strony delikatnie kremowa i swatchując cienie można dojść do wniosku, że dobrze się zapowiadają, a w rzeczywistości są dość twarde, w dodatku bardzo się kruszą. Do cieni nie jest dołączony aplikator, a szkoda, bo może jakaś specjalna szpachelka dałaby sobie z nimi radę :D Nabranie ich na pędzelek graniczy z cudem. Można jeździć sobie tym pędzlem po nich nawet i 3 godziny a i tak po nałożeniu ich na powiekę efekt będzie marny, żeby nie powiedzieć żałosny, szczególnie dla wielbicielek mocnych, wyrazistych kolorów.

PIGMENTACJA: Kiedy zobaczycie swatche możecie pomyśleć, że są dobrze napigmentowane. A w życiu! Pigmentacja wręcz śmieszna. W swoim posiadaniu mam różne kolory, a szczerze powiem, że pomarańcz i czerwonym kompletnie w niczym się nie różni na powiece. Nakładają się bardzo nierównomiernie, tworząc prześwity, więc w efekcie otrzymujemy bladą plamę na powiece :D No... chyba, że mamy więcej czasu i możemy sobie powklepywać pędzelkiem w jedno miejsce kilka razy ten sam cienie, to wtedy efekt będzie DELIKATNIEJ mocniejszy. Zdecydowanie są to cienie, którymi nie da sobie zrobić krzywdy :D Rozcieranie nieco magiczne - pędzelek jak magiczna różdżka powoduje ich znikaaanieee.



TRWAŁOŚĆ: Bez bazy mam wrażenie, że nie utrzymałyby się nawet przejścia z pokoju do pokoju, bo podmuch powietrza by je z oczu ściągnął :D Co więcej, nawet z bazą bardzo szybką blakną (o ile w ogóle uda Wam się uzyskać JAKIKOLWIEK kolor), na szczęście nie rolują się nigdzie i nie zbierają w kąciku.

WARIANTY KOLORYSTYCZNE: Ja mam cztery, zamówiłam, bo wyglądały atrakcyjnie, nie spodziewałam się, że coś w tej cenie może być tak beznadziejne :D



3754 GEMINI
3758 LIBRA

 3762 AQUARIUS

 3752 ARIES

Cała dostępna gama kolorów:
PODSUMOWANIE: Oczywiście, że nie kupię ponownie. Podejrzewam, że w katalogu nie są już dostępne, ale jeżeli je gdziekolwiek spotkacie (allegro, wymiany itd.), albo wrócą do katalogu - przestrzegam Was - nie bierzcie :D Maksymalny bubel, nie życzę go najgorszemu wrogowi :D


Widziałyście je gdzieś? A może same macie? :)

24 komentarze:

  1. dwa cienie, a paletka Sleeka - najbardziej obrazowe porównanie :) dobrze, że ostrzegasz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś kupiłam tenie visions z jakiejś poprzedniej serii - NIGDY WIĘCEJ! Najgorsze bazarowe cienie - takie miałam pierwsze skojarzenie. Pigmentacja praktycznie zerowa, trwałość podobna, a za tą cenę można kupić sobie wkład Inglota... To był mój największy oriflameowy bubel :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.

    Pochwalisz się jakie skarby Tobie podesłali? Ciekawa jestem czy kolorki takie same czy może zupełnie coś innego.. :)

    I jak pierwsze wrażenia?

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak ładnie kolorystyką podobierane....na całe szczęscie rzadką mam styczność z Oriflame.

    OdpowiedzUsuń
  5. Amelia,
    przed tym dziadostwem nie można nie ostrzec :D

    Calliope,
    no dokładnie - jak bazarowe cienie, dla mnie to też największych oriflameowy bubel :)

    Yasinisi,
    już Ci odpisuję u Ciebie, a zdjęcia pojawią się w przeciągu 2 dni na blogu :)

    Anuulla,
    no kolorystycznie super, dlatego też się skusiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  6. rzeczywiście wyglądają bardzo "tanio"

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie ogólnie żadne cienie z Oriflame nie przekonują, nie trafiłam jeszcze na żadne sensowne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. koment. dot. Revlona: ja będę zamawiać na wiosnę żeby mieć świeży na ślub:) i chyba zamówię 2 odcienie: mój 180 i ciut jaśniejszy Buff. A Ty jakiego używasz?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ilusive,
    no wyglądają tanio, ale myślałam, że będą dobre :D Buff, bo ja jestem bladzioch :) ślub FIU FIU :)

    PannaJoanna,
    to były moje pierwsze i ostatnie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że ich już nie ma to przynajmniej nikt nie wyda na nie pieniędzy. Jak doszłam do Oriflame to już ich nie było, nawet dobrze bo znając życie jakiś bym wzięła ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja nic z tych stron nie zamawialam ale keratynę hydrolizowaną warto zamowic i dodawac po kropelce, dwoch do masek (nie za duzo, bo wlosy zrobią sie sztywne) D-panthenol z tego co wiem fajnie tuninguje maski, zmiękcza i napewno cos tam wzmocni. a ten konserwant to nie wiem, a masz cos co powinnas zabezpieczyc przed zepsuciem? moze lepiej jakis olej na to konto ?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Madzia,
    no na szczęście :) ja napisałam tego posta, żeby się nikt nie natknął i nie kupił w promocyjnej cenie np. na allegro :P

    OdpowiedzUsuń
  13. to jak dzieczyny tak robią to myslę, że warto pomyslec :) konserwant nic nie zepsuje juz raczej;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że bubel, ale ja się już po oriflame i tak dużo nie spodziewam ;/

    OdpowiedzUsuń
  15. dzięki za gratulacje:) pozdrówka:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fakt, że paczuszki bardzo hojne.. I fajnie, że dziewczyny dostają różne produkty, a nie tak że potem jest wysyp recenzji jednego koloru cienia czy lakieru :)
    Nie wiem jak u Ciebie ale mam wrażenie, że wysyłane produkty są dobierane indywidualnie do blogerek, co moim zdaniem jest bardzo na plus.. Dlatego też ja dostałam cienie i lakiery bo tego u mnie najwięcej ;) No i super :)
    Jestem ciekawa jakości tych produktów.. Od jutra pewnie zacznę testy.. Czekam też z niecierpliwością na Twoje wrażenia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. szkoda, że okazały się bublami.:<

    OdpowiedzUsuń
  18. HEMA to firma belgijsko-holenderska, bo ja z Belgii... ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. opakowania wyglądają koszmarkowo ;) za to swatchyki są fajniutkie

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie miałam kolorki mają ładne:)
    Też uwielbiam cienie wszystkie kolory mi się podobają:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Tych jeszcze nie widziałam. Ale wpadły mi w oko podobne chyba z HEAN.

    OdpowiedzUsuń
  22. Fakt na w katalogu wyglądają całkiem fajnie, natomiast na Twoich zdjęciach są okropne.

    OdpowiedzUsuń
  23. dobrze, że przed zakupem przeczytałam Twój wpis:) dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna.
Dziękuję za poświęcenie czasu i każdy oddany komentarz :)