CENA: 10,50zł - nie jest źle, aczkolwiek biorąc pod uwagę, że za 3 cienie Mon Ami mamy jedną, całą paletę Sleeka z przesyłką... :D
DOSTĘPNOŚĆ: Bardzo kiepska, małe drogerie, aukcje, sklep internetowy Mon Ami >>
TRWAŁOŚĆ: Bez bazy kolor po jakimś czasie blaknie, aż w końcu zanika, czyli jak przeciętny cień. Na bazie natomiast utrzymuje się cały dzień, nie ściera się, nie blaknie, jest cały czas równie intensywny. Używałam ich na bazie Art Deco, Virtual i Inglot.
WYDAJNOŚĆ: Po jednokrotny zanurzeniu aplikatora w cieniach jesteśmy w stanie rozprowadzić produkt na całą powiekę, w celu otrzymania intensywniejszego koloru trzeba aplikator zanurzyć ponownie :D Ciężko określić mi jego zużycie, bo niestety opakowanie nie jest przezroczyste i nie mamy zielonego pojęcia ile cienia jeszcze zostało.
APLIKACJA: Prosta jak budowa cepa :D Odkręcamy aplikator i nakładamy na powieki. Aplikator gąbeczkowy, pół okrągły, miękki i w miarę plastyczny. Przy nakładaniu cienie się nie osypują, dobrze się mieszają, przy rozcieraniu cień nie traci koloru.
KONSYSTENCJA: Cień sypki, jednak się nie pyli i nie brudzi wszystkiego dookoła.
WARIANTY KOLORYSTYCZNE: Cień dostępny w 6 kolorach.
NUMER 1 |
NUMER 2 |
NUMER 3 |
NUMER 4 |
NUMER 5 |
NUMER 6; zdjęcia pochodzą z internetowego sklepu MON AMI |
Miałyście już doświadczenia z cieniami tej firmy? Albo innymi o podobnej formie aplikacji? Czekam na Wasze opinie ;-)
A w bonusie krótki step, w którym użyłam właśnie tych, dwóch cieni Velvet od Mon Ami. Możecie przy okazji zobaczyć jego możliwości i efekt jaki otrzymujemy ;-)
1. Po nałożeniu bazy nakładamy na 3/4 powieki brązowy cień (Mon Ami, numer 2)
2. Cień beżowy (Mon Ami, numer 4) nakładamy na pozostałą część powieki, przy użycia aplikatora rozcieram granice pomiędzy dwoma cieniami.
3. Makijaż już praktycznie gotowy, jedyne co nam pozostaje to roztarcie granic cienia. Przy użyciu pędzla kulki (aplikatorem jest to raczej niemożliwe) wyciągam cień ku górze.
4. Na dolną powiekę nakładam cienie w tej samej kolejności co na górnej powiece. Od zewnętrznego kącika na 3/4 długości brąz, na pozostałą część do kącika wewnętrznego beż. Na samym końcu pozostaje nam wytuszowanie rzęs. Ja dodaję jeszcze rudo-brązową kredkę na lini wodnej, w niektórych miejscach nakładam jeszcze jedną warstwę cienia, żeby makijaż nie był taki mdły i... gotowe ;-)
Jaśniejszy szczególnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że jest dość ciekawy - dobry jako rozświetlacz w kąciku oka lub pod łuk brwiowy:)
Usuńoj tak ten jasny bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńmi również przypadł do gustu, chociaż cienie z aplikatorem to nie moja bajka:)
Usuńładne kolory :) fajny makijaż, lubię takie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie:)
Usuńpigmentacja wygląda super :) i makijaż też Ci ładny nimi wyszedł :) z tego co pamiętam Avon kiedyś miał takie i cechowały się małą wydajnością...
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie:) ja mam jeszcze gdzieś cień z takim aplikatorem z Oriflame z serii Giordani Gold i może nie zużywał się szybko, ale po jakimś czasie trudno było coś z niego wydobyć ;/
Usuńładne kolory :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wprost takie połączenie kolorów! i jestem pozytywnie zaskoczona pigmentacją tych cieni :)
OdpowiedzUsuńracja - pigmentacja jest zaskakująco dobra, szczególnie brązowego cienia:)
Usuńślicznie:)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńWzorowo!
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie:)
Usuńefekt końcowy nie jest zły ale zgadzam się z Tobą że lepsze są cienie nakładane pędzlem . mimo to poradziłaś sobie z tym problemem
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie:) cieszę się, że jakoś to wyszło :D
UsuńZ firmą nie miałam nigdy styczności, nawet o niej nigdy nie słyszałam. A makijaż wyszedł Ci bardzo fajnie:)
OdpowiedzUsuńdziękuję ślicznie:)
UsuńŚliczne kolorki jak bym miała z nimi styczność to bym je kupiła:))
OdpowiedzUsuń