Obserwatorzy

19 grudnia 2011

Maybelline Dream Matte Mousse - czy rzeczywiście takie dream?

Ileż to podkładów udało mi się już przetestować, ile niewypałów wśród nich znalazłam... Można by o tym napisać książkę :)
Niedawno skuszona obietnicą o cudownej matowej piance od Maybelline nie mogłam pozostać jej obojętna. Powędrowała do mojego koszyka, ostatnio intensywnia testowany, a jaka jest moja opinia? Zagłębmy się nieco w ten temat :D








Po pierwsze - krycie. Określiłabym je jako - średnie. Nie ma rewelacji, bo większych problemów skórnych, mocniejszych zaczerwienień zdecydowanie nie ukryje (chyba, że by go napakować na twarz naprawdę dużo), ale wyrówna koloryt cery, delikatnie zakrywając małe przebarwienia, lekkie (!) zaczerwienienia. Dla szukających mocnego krycia - bez korektora ani rusz.

Po drugie - wysuszanie. Ja mam ostatnio problem z suchością skóry i niestety, ale ten pokład uwidoczni wszelkie suche skórki, co wygląda średnio estetycznie.

Po trzecie - konsystencja. Wielki plus, mi odpowiada. Kremowa, lekka konsystencja. Po nałożeniu pojawia się efekt gładkiej, "atłasowej" skóry. Nie czuć w ogóle na twarzy tego podkładu. Konsystencja rzeczywiście jest "piankowa". :D


Dalej... trwałość. Może tylko ja maziam cały czas dłońmi po twarzy i w jakiś magiczny sposób ten podkład znika z twarzy, ale on... naprawdę znika. Po 6-7 godzinach jak wracam do domu podkładu na sobie nie mam. Co prawda, ściera się równomiernie, nie zostawia jakiś placków, albo plam. Wymaga więc poprawiania w ciągu dnia, nawet jak nie będziecie nic robiły, tylko leżały i pachniały :D

Jeżeli chodzi o dobranie koloru... jestem raczej pozytywnie nastawiona, bo pomimo, że mój odcień w słoiku i na dłoni wygląda dość ciemnie, na twarzy - a jestem dość blada - ładnie się wtapia, nie tworzy efektu maski, myślę, że trafienie z kolorem nie będzie dużym problemem, bo raczej koloryt się wyrówna, chociaż niektóre kolory wyglądają dość nienaturalnie. 

Dużym plusem jest aplikacja. W moim przypadku to jest dosłownie moment. Coś idealnego dla śpiochów, którzy dłużej przytrenują rano oko i później latają jak poparzone. Dosłownie 5 sekund. Nie zostawia smug, "ślizga" się po twarzy, rach - pach i można wychodzić. Oczywiście obowiązkowe utrwalenie pudrem, bo wtedy by znikł chyba przed wyjściem z domu :D

Wracając do jego nazwy - matte mousse. Nie mam co prawda szczególnego problemu ze świeceniem się, ale myślę, że dla cery mieszanej i normalnej się sprawdzi. Ja się w każdym razie nie świeciłam. A czy do cery tłustej... no nie wiem czy da radę, może na początku, a później i tak zniknie :D

Cena, a wydajność. Hmm...30 zł za 18 ml. Patrząc na jego pojemność nie jest za tani, ale dość wydajny. Ja używam go jakiś czas, a jeszcze coś tam jest. Co prawda na spodzie, ale zawsze :D

Opakowanie. Producent zaszalał :D Szklane opakowanie, jak na takie małe coś to dość ciężkie, idealne, żeby dołożyć polskiej kobiecie do już i tak ciężkiej torebki. :D

Podsumowując, jestem tak pół na pół, bliżej w stronę: kupiłabym, ale wypróbuje coś innego :D Nie jest to mój kosmetyk wszechczasów, na pewno szukam dalej. Nie zraziłam się na pewno do musów, zdecydowanie polubiłam go za konsystencje i wtapianie się w skórę. Z tego co się orientowałam opinie są bardzo podzielone. Dla niektórych absolutny hit, innym podoba się tylko opakowanie. Polecam poszukać taniej na allegro i przetestować w chwili braku pomysłu na podkład. :D

15 komentarzy:

  1. miałam go ale raczej nie powrócę do niego ;/
    ten z rimmela żel jest okropny nie lubię go kupiłam by spróbować i mowie ci bubel jak nic;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś mu się przyglądała, ale nie znalazłam koloru dla siebie. Teraz nie żałuję, pewnie świeciłabym się po nim jak psu...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Angelikaa172,
    okropny? kurcze, a chciałam go kupić :D

    Dorota,
    no nie masz raczej czego żałować:) KWC go nie ogłaszam :D
    ...psu oczy oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łeeee nie kupiłabym go :| Mam nawyk mazania po twarzy rękami, więc lepiej w niego nie inwestować :D

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja go kiedyś często kupowałam i byłam w pełni zadowlona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja coś za nim nie przepadałam

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba nie się skuszę się na niego. mam planach wypróbować ten z rimmela :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak podkreśla suche skórki to raczej go nie kupię suchych skórek mam mnóstwo:D
    Kurczę zawsze myślałam że takie kosmetyki w musie mają tępą konsystencję nigdy nawet nie podeszłam do testera i nie sprawdziłam aż jak będe w rossmanie to zerknę na niego:))
    Kochana z niecierpliwością czekam na błyszczyk już się nie mogę doczekać:))***

    OdpowiedzUsuń
  9. ja miałam 2 opakowania, ale bardzo szybko mi się kończył i krycie było minimalne... nie byłam zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie lubie musow, poniewaz wszystkie musy, ktore testowalam dziwnie wygladaly na mojej twarzy, bardzo nienaturalnie i podkreslaly wszystkie suche skorki i niedoskonalosci cery...

    OdpowiedzUsuń
  11. nie miałam go okazji testować, ale raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  12. nie skuszę się na niego niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kosmetyczna,
    tak jak ja:D najprawdopodobniej momentalnie by zniknął z Twojej twarzy :D

    Obsession,
    no tak myślałam, opinie są skrajne :) ja na samym początku tez byłam zadowolona :)

    Makeupkama,
    nie no nie jest tępy :) konsystencja bliżej kremu niż czegoś tępego :D

    Chodźpomalujmojswiat,
    no właśnie... to krycie - minimalne :(

    Kosmetoholiczka,
    ten też podkreśla suche skórki :(

    OdpowiedzUsuń
  14. bo to tak z nim jest;/ jak ktoś ma super cerę bez suchych skórek, bez przebarwień i chce ją sobie zmatowić- to oczywiście geniusz;] bo nie trzeba pudru.

    Ale inni (m.in. JA;p) już niech go sobie darują;p

    OdpowiedzUsuń
  15. zgadzam sie z toba :)) obserwuje:) swietny blog i recenzje

    OdpowiedzUsuń

Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna.
Dziękuję za poświęcenie czasu i każdy oddany komentarz :)